Jednym z bardziej spektakularnych przykładów chybionego tłumaczenia w branży IT jest „Darmowa ochrona danych jesień”, nazwa programu dołączanego do laptopów Della (rozwiązanie zagadki na końcu artykułu). Ktoś mógłby parsknąć i spytać, czy naprawdę przełożenie kilku zdań z angielskiego na polski jest aż tak trudne. Otóż – z całego procesu adaptacji oprogramowania na inny język ta czynność jest akurat najprostsza, za to sam proces jest wręcz najeżony przeszkodami.
Tomasz Zieliński (informatykzakladowy.pl) – gościnnie – o tym, dlaczego tylko dojrzałe organizacje tworzące software są w stanie ogarnąć internacjonalizację i lokalizację.